Polscy siatkarze pokonali Słowenię 3:1
Polska – Słowenia (25:20, 24:26, 25:19, 25:20)
Polska: Marcin Janusz, Bartosz Kurek, Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski, Wilfredo Leon, Tomasz Fornal – Paweł Zatorski (libero) – Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Norbert Huber.
Słowenia: Gregor Ropret, Toncek Stern, Alen Pajenk, Jan Kozamernik, Tine Urnaut, Klemen Cebulj – Jani Kovacic (libero) – Nik Mujanovic, Rok Mozic.
Biało-czerwoni przełamali trwającą od 2004 roku klątwę olimpijskich ćwierćfinałów – regularnie odpadali z igrzysk właśnie na tym etapie. W najlepszej czwórce turnieju olimpijskiego zagrali po raz ostatni w Moskwie w 1980 roku, gdzie zajęli czwarte miejsce.
Zwycięski ćwierćfinał oglądała spora grupa polskich fanów, m.in. Iga Swiątek, która kibicowała siatkarzom w towarzystwie dwukrotnej mistrzyni Europy Magdaleny Śliwy. Tenisistka po zakończeniu meczu cieszyła się na boisku razem z zawodnikami.
Polacy pokazali zupełnie inne oblicze niż dwa dni wcześniej w ostatnim pojedynku grupowym z Włochami. Widać było przede wszystkim pewność siebie w ataku i na zagrywce. Biało-czerwoni nie wstrzymywali ręki, a do tego popisywali się fantastycznymi obronami. Szybko uzyskali kilkupunktową przewagę, która byłaby bardziej okazała, gdyby nie zepsute zagrywki. Z drugiej strony rywale również mylili się w polu serwisowym.
Podopieczni Nikoli Grbicia mieli pełną kontrolę nad meczem. Marcin Janusz korzystał z miarę dobrego przyjęcia i świetnie rozdzielał piłki oszukując blok przeciwnika. W pierwszym secie Słoweńcy nie zanotowali ani jednego punktowego bloku. Po asie serwisowym Janusza było już 19:13 i wówczas polskim siatkarzom przytrafił się krótki moment słabszej gry. Słowenia zmniejszyła straty do dwóch "oczek" (21:19), ale ważne piłki skończył Wilfredo Leon.
Druga partia była już bardziej zacięta i wyrównana. Oba zespoły imponowały skutecznością, mimo słabszego przyjęcia zagrywki. Na tablicy najczęściej widniał wynik remisowy, a żadnej z drużyn nie udało się uzyskać przewagi większej niż dwa punkty. Po atakach Leona i Jakuba Kochanowskiego było 17:15 dla Polski, lecz po chwili do głosu doszli Słoweńcy, a Grbic musiał poprosić o pierwszą przerwę.
W końcówce Bartosz Kurek był nie do zatrzymania w ataku i wydawało się, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Polacy nie wykorzystali setbola, a potem trzy akcje wygrali rywale i wyrównali stan spotkania.
Nieco pechowo przegrany set tylko jeszcze dodatkowo zmotywował Polaków, którzy trzecią odsłonę rozpoczęli od mocnego uderzenia. Po atakach Leona rywale byli wręcz bezradni, a potem pochodzący z Kuby przyjmujący posłał z rzędu trzy asy i biało-czerwoni wygrywali 10:3. Zagrywka okazała się kluczem do zwycięstwa w tej partii, bowiem serwisy Janusza i Fornala także przyniosły punkty.
Słoweńcy obronili trzy setbole – rezerwowy Rok Mozic popisał się skutecznymi atakami, ale zaliczka biało-czerwonych była zbyt duża, by mogło się coś jeszcze wydarzyć w tej partii. Decydujące trafienie zadał Jakub Kochanowski.
Podopieczni Gheorghe Cretu nie dawali za wygraną, ale to mistrzowie Europy posiadali inicjatywę. Kurek, który przez trzy sety nie mógł wstrzelić się zagrywką, w końcu zaserwował asa i był pewnym punktem w ofensywie. Zanosiło się na kolejne gładkie zwycięstwo, ale Słoweńcy zdobyli cztery punkty z rzędu i doprowadzili do remisu 18:18.
Atakujący Słowenii Toncek Stern pomylił się na zagrywce, zepsuł atak, a Kochanowski zanotował asa i było już 22:18 dla Polaków. Niestety, w końcówce po jednej z akcji urazu stawu skokowego doznał Mateusz Bieniek i kulejąc opuścił parkiet. Ta przykra sytuacja nie wpłynęła już na wynik, bowiem siatkarze z Bałkanów pogubili się w końcówce i popełnili mnóstwo błędów w ataku.
Podopieczni Grbicia rywala półfinałowego poznają w poniedziałek późnym wieczorem – będzie nim zwycięzca spotkania Brazylia – Stany Zjednoczone (początek, godz. 21). W innych ćwierćfinałach Włochy zmierzą się z Japonią (13), a Francja z Niemcami (17).(PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ sab/